Deformacje harcerstwa okresu powojennego
Harcerstwo przechwycone
|
Burzliwy rok 1956, rozpoczął się potępieniem Józefa Stalina w wygłoszonym w Moskwie w lutym na XX Zjeździe KPZR (Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego) referacie Nikity Chruszczowa o zbrodniczym kulcie jednostki. W marcu zmarł nagle w Moskwie prezydent PRL Bolesław Bierut. Zmiany w Związku Sowieckim (Związku Radzieckim) i śmierć Bieruta ożywiły w Polsce nadzieje na osłabienie stalinowskiego terroru i rychłe zmiany. Mimo tych optymistycznych oczekiwań w czerwcu komuniści krwawo stłumili wystąpienia poznańskich robotników. Jednak w październiku, w wyniku wewnątrzpartyjnych rozgrywek i pod masową presję społeczeństwa, zwolennicy stalinowskiego terroru stracili w Polsce władzę na rzecz bardziej liberalnego skrzydła PZPR pod kierownictwem Władysława Gomułki.
Jesienią praktycznie rozpadł się (formalnie uległ rozwiązaniu) Związek Młodzieży Polskiej. Nie udała się również krótkotrwała próba usamodzielnienia OH ZMP – przemianowanej na OH PL (Organizacje Harcerska Polski Ludowej). Wydarzenia te, rodzące nadzieje na „socjalizm z ludzka twarzą” ożywiły również środowiska młodzieżowe – zwłaszcza uczniów szkół średnich i studentów. W tej atmosferze jesień 1956 r. to krótki okres spontanicznego odradzania się starych środowisk harcerskich (drużyn) i powstawania nowych – jeśli w danym środowisku znalazł się kompetentny instruktor harcerski. W Krakowie zawiązała się nawet chorągiew (struktura o zasięgu wojewódzkim), do której akces, poza instruktorami „starymi” (przedwojennymi) i młodszymi wychowanymi już w latach czterdziestych, zgłosiło także grono „nawróconych” działaczy komunistycznego ZMP (ściślej – wówczas już OH PL). Rozpad ZMP, szczególnie zaś OH ZMP (jesienią 1956 r. była to już OH PL) spowodował panikę w szeregach zawodowej kadry tych „młodzieżowych organizacji”, a w rzeczywistości partyjnych instytucji do indoktrynacji i zniewalającego podporządkowywania młodych ludzi partyjnym celom PZPR. W pierwszych dniach grudnia 1956 r. zebrała się w Łodzi Krajowa Narada Działaczy Harcerskich (oczywiście „harcerskich” w rozumieniu komunistów z PZPR i – nieistniejącego już – ZMP). Przedmiotem obrad miało być zagrożenie komunistycznego wychowania przez spontanicznie odradzający się autentyczny ruch harcerski. Niemal jednocześnie i zupełnie niezależnie w łódzkim mieszkaniu Aleksandra Kamińskiego zebrało się grono harcmistrzów ZHP sprzed wojny, a w Warszawie – grono młodszych instruktorów – wychowanków Szarych Szeregów i harcerstwa z pierwszych lat powojennych. Środowiska te, korzystając z faktu spontanicznego odradzania się drużyn harcerskich dążyły do odtworzenia autentycznego Związku Harcerstwa Polskiego. Aleksander Kamiński zwrócił się za pośrednictwem ministra oświaty Władysława Bieńkowskiego do władz państwowych o reaktywowanie ZHP. Należy domniemywać, że realizm polityczny wnioskodawców sprawiał, że mieli oni na myśli raczej odrodzenia „ZHP” działającego w latach czterdziestych już pod władzą komunistów – zlikwidowanego faktycznie w 1949 r., a nie autentycznego Związku Harcerstwa Polskiego, który zaprzestał swojej działalności w Kraju w styczniu 1945 r. Minister Bieńkowski, po konsultacji z I Sekretarzem PZPR (była to funkcja przewodniczącego partii) Władysławem Gomułką, odmówił zgody na reaktywację ZHP (jakiegokolwiek w praktyce nie rozróżniano wówczas ZHP przedwojennego i tego działającego w latach 1945 – 1948). Za radą ministra Aleksander Kamiński z towarzyszącym mu gronem harcmistrzów przyjęli wówczas zaproszenie OH PL na rozpoczynającą się w Łodzi Krajową Naradą Działaczy Harcerskich (tych z OH PL), aby dopomóc tej organizacji, wzorowanej na sowieckiej organizacji pionierów, przyjąć wybrane elementy systemu harcerskiego i – chociaż częściowo – upodobnić się do dawnego, autentycznego harcerstwa. Na łódzkiej naradzie doszło do ostrych sporów pomiędzy etatowymi funkcjonariuszami OHPL (nie wiadomo dlaczego nazywanymi „działaczami”) – dążącymi do utrzymania i jedynie poprawienia „szczerze komunistycznego” charakteru OHPL, a środowiskami dawnych harcmistrzów oraz „młodych” wychowanków Szarych Szeregów – dążącymi do stworzenia (a właściwie odtworzenia) rzeczywiście harcerskiej organizacji (o formalnej reaktywacji ZHP, w związku z negatywnym stanowiskiem władz partyjnych, nie było już mowy). Środowiskom harcerskim przewodził Aleksander Kamiński, rzecznikiem najbardziej zagorzałych komunistów stał się Jacek Kuroń. Ostatecznie, pod bezpośrednim naciskiem władz partyjnych reprezentowanych przez ministra Bieńkowskiego doszło do zawarcia kompromisu:
W efekcie na łódzkiej konferencji nie doszło do żadnego „odrodzenia harcerstwa”, a zwłaszcza do „odrodzenia Związku Harcerstwa Polskiego”, a jedynie do kolejnego „przepoczwarzenia” tworu powołanego w grudniu 1944 r. przez PKWN pod nazwą „ZHP”, którego „zbyt harcerski” charakter zniszczono w r. 1949 – zmieniając mu przy okazji nazwę na OH ZMP i który w atmosferze społecznego ożywienia i nadziei na „odwilż” po latach stalinowskiego terroru, znalazł się w głębokim kryzysie. Ratunkiem dla komunistów okazało się spontaniczne, oddolne ożywienie ruchu harcerskiego i jego żywa tradycja w społeczeństwie. Należało tradycję tę, a właściwie tylko zewnętrzne jej formy, przechwycić i wykorzystać dla własnych celów. Służyć temu miał właśnie zabieg dokonany w Łodzi. Tak więc to nie odrodzony i formalnie reaktywowany ZHP (w co wielu chciało wówczas wierzyć, a wielu wierzy do dzisiaj) zgodził się na podjęcie służby instruktorskiej przez niektórych byłych działaczy OH PL, tych którzy zaakceptowali oczekiwane społecznie przemiany. Stało się akurat odwrotnie: to zbankrutowana komunistyczna, partyjna instytucja, dla kamuflażu przybrała maskę zawłaszczonych po raz kolejny form, znaków i symboli,a przede wszystkim nazwę konsekwentnie niszczonej, bo konsekwentnie antykomunistycznej organizacji, jaką był Związek Harcerstwa Polskiego. Dawnych działaczy harcerskich, tylko tych, którzy ukorzyli się przed komunistami, przyjęto na krótko w szeregi kadry instruktorskiej tego, w dalszym ciągu nieautentycznego, „ZHP” – w roli swoistego „listka figowego”, mającego zakryć nie tyle wstydliwie, co raczej podstępnie skrywane prawdziwe intencje tych, co „zmieniają świat na lepszy” „walcząc o prawdę i sprawiedliwość społeczną”. Tak, w cyniczny i instrumentalny sposób wykorzystano Aleksandra Kamińskiego i Józefa Grzesiaka „Czarnego”, oferując im ważne funkcje we władzach, by po kilkunastu miesiącach skutecznie się ich pozbyć. Tak wykorzystano rzeszę instruktorów, którzy podjęli hasło Kamińskiego i zgłosili się do tego niby „odrodzonego” harcerstwa. Po kilku, najdalej po kilkunastu miesiącach już ich w ZHP, a właściwie w „ZHP”, nie było. |